Październik kojarzy się ludziom z przemijaniem i wspominaniem umarłych. Pragnienie wiecznego życia towarzyszyło ludzkości od zarania, a potrzeba przedłużania naszej powłoki zewnętrznej inspirowała ludzi do przeprowadzania badań naukowych i zgłębiania tajemnic natury. W tym specjalnym wpisie zostały opisane metody mumifikacji i konserwacji zwłok od czasów starożytnych do XIX wieku, a także przepisy na mieszanki przypraw, które z powodzeniem można stosować w kuchni, a pełniły rolę wypełniacza martwych szczątków ludzkich, i o tym będę snuł opowieść.
Który francuski chirurg stosował zioła prowansalskie do balsamowania? Jaki związek otrzymany z tymianku służył w Rosji do wypełniania żył denatów? Jaki przepis z pierwszego polskiego lekospisu służył do leczenia niestrawności oraz gnijących kości? Jeżeli nie znasz odpowiedzi na powyższe pytania zapraszam do dalszej lektury.
Mumifikacja – cynamon, mirra i kąpiel w soli
Współczesna wiedza na temat mumifikacji starożytnych Egipcjan opiera się w głównej mierze na wspomnieniach i zapiskach dwóch greckich historyków – Herodota i Diodora Sycylijskiego, a także oryginalnych egipskich dokumentach takich jak Papirus Rhinda. Metoda mumifikacji ewoluowała wraz z rozwojem medycyny, techniki, wiedzy medycznej oraz alchemii. Szacuje się, iż Egipcjanie zaczęli mumifikować zwłoki ok. 5000 p.n.e., a tradycja ta została zakończona ok. 395 r. n.e. wraz z nadejściem ludów arabskich, którzy uważał tę metodę za barbarzyńską.
W początkowej fazie rozwoju tanatopraksji w Egipcie ciała po prostu umieszczano w gorącym piasku – po pewnym czasie naturalnie się odwadniało. Metoda ta jednak powodowała odkształcenie kończyn. Rozwiązano to poprzez obwiązywanie zwłok bandażami nasączonymi żywicami. W kolejnym okresie zaczęto usuwać organy wewnętrzne, a stąd już prosta droga do klasycznej metody mumifikacji: Po usunięciu wewnętrznych organów z podbrzusza czyszczono jamę ciała przy pomocy aromatyzowanego wina palmowego. W kolejnym kroku umieszczano tam mieszaninę mirry, aloesu, opobalsamu, cynamonu i szafranu. Następnie ciało zszywano i umieszczano w natronie (mieszanina chlorku sodu, węglanów sodu i siarczanu sodu) na 70 dni. Dzięki temu ciało zostawało pozbawione wody, co chroniło przed rozkładem. Wysuszone zwłoki oczyszczano, wypełniano bawełną oraz mieszaniną mirry i cynamonu kasja. W kolejnym kroku konserwowano je przy pomocy aromatycznych balsamów oraz maści wykonanych między innymi z żywicy cedrowej. Tym samym preparatem nasączano bandaże. Tymianek miał służyć jako kadzidło podczas procesu mumifikacji (pisałem o tym tutaj).
Konserwacja zwłok przy pomocy mieszanek przypraw dla smakoszy
Pierre Belon, zwany Belloniusem (XVI-wieczny lekarz, botanik i ichtiolog) w 1553 roku wydał dzieło De admirabili operi antiquorum et rerum suspiciendarum praestantia (o cudownych dziełach starożytnych i niejasnych wspaniałościach). W tym tomie opisał także metodę konserwacji zwłok. Używało się w niej soli, mirry, aloesu, bylicy piołun, cynamonu kasja, kuminu, goździków, pieprzu
W tym samym okresie, na terenach współczesnych Niderlandów balsamowanie polegało na usunięciu wnętrzności, obmyciu jam ciała wodą, octem oraz spirytusem. W następnym kroku umieszczano w środku watę oraz pulvis aromoaticus (proszek aromatyczny). Środek ten był postacią leku dosyć szeroko stosowaną na nudności, kolkę, biegunkę, oraz problemy z trawieniem. Stosowano go także jako preparat poprawiający smak leków czy przyprawę.
Występowało wiele wariantów tej mieszanki. Według Dyspensatorium Kopenhaskiego z 1658 roku ten proszek składał się z 7 części goździków, jednej części kwiatów muszkatołowca, kurkumy plamistej (kurkumy cytwarowej – Curcuma zedoaria), galangalu mniejszego (Alpinia officinarum), sandałowca cytrynowego (mianem tym określało się twardziel pnia drzewa gatunku Santalum album, bądź część podkorową drewna pochodzącego ze starszych osobników), cynamonu cejlońskiego, drewna agarowego (patologiczna oleożywica z drzew z rodzaju Aquilaria), olejku otrzymanego z nardostachysa wielokwiatowego (Nardostachys jatamansii – aromatyczna roślina występująca w Indiach; bliski krewny kozłka lekarskiego), pieprzu długiego, kardamonu zielonego, czterech części płatków róż, dwóch części korzenia lukrecji i kłącza tataraku oraz 0,6 części pieprzu kubeba…
Zapraszam do lektury artykułów poświęconych goździkom, kardamonie, pieprzu czarnemu i pieprzu długiemu!
Jak można zauważyć medycyna do drugiej połowy XVIII wieku była bogata w środki lecznicze o wielu składnikach. Tego typu preparaty określa się mianem polypharmacon („wielolek”). Współcześnie niektóre odmiany tradycyjnej medycyny chińskiej oraz Ajurwedy (jedna z form tradycyjnej medycyny Indyjskiej) także promują wieloskładnikowe formulacje.
Wracając do receptur na pulvis aromaticus. Wśród innych przepisów na tę mieszankę surowców aromatycznych można wyróżnić:
- cynamon cejloński, kardamon, imbir, pieprz długi [USA 1808]
- cynamon cejloński, (1 część), imbir (1 część), zielony kardamon (0,7 części) , gałka muszkatołowa (0,7 części) [USA 1898]
- cynamon cejloński (2 części), zielony kardamon (2 części), imbir (0,5 części), goździki (0,5 części) [Polska 1817]
- cynamon cejloński (2 części) , nasiona kardamonu (1 część), imbir (1 część), pieprz długi (0,125 części) [Irlandia 1830]
- cynamon cejloński (1 część), nasiona kardamonu (1 część), imbir (1 część) [Szkocja 1830]
- cynamon kasja (1 część), imbir (0,5 części), pieprz biały (0,5 części) [Niemcy 1854]
Warto zaznaczyć, iż proszek ten często zabezpieczano przed zepsuciem przez dodatek miodu. Taki preparat określa się mianem ziołomiodu (po łacinie tę postać leku nazywało się po prostu mel, czyli miód).
Renesansowy cyrulik i ołowiana trumna
Ambroży Paré (żyjący w latach 1510-1590 francuski cyrulik na dworze Walezjuszy; nazywany jest ojcem współczesnej chirurgii) opracował własną metodę balsamowania. Na początku należało usunąć krew, mózg i organy wewnętrzne. Następnie puste miejsca przemywało/nasączało się alkoholem lub octem, w którym rozproszono proszek z takich surowców jak ziele bylicy piołun, aloes, kolokwinta, sól, ałun. Mieszaninę tę nakładano przy pomocy gąbki. W ostatnim kroku ciało pokrywano i wypełniano Aromatis ad aeternitatem condiendum corpus [Przyprawy do wieczystej konserwacji zwłok]. W jej skład wchodziły płatki róż, kwiaty bławatka, ziele nostrzyka żółtego, owoce kopru włoskiego, ziele mięty, ziele szałwii, kwiaty lawendy, liście rozmarynu, ziele majeranku, ziele tymianku, ziele bylicy piołun, kłącze tataraku, korzeń goryczki żółtej, kłącze kosaćca florentyńskiego, goździki, gałka muszkatołowa, cynamon, styrak, benzoes, mirra, aloes, sandałowiec… Pycha!
Tak przygotowane ciało pokrywano specjalnym balsamem w skład którego wchodziła terpentyna, olejek z róży oraz powyższy proszek. Na koniec zwłoki umieszczano w ołowianej trumnie, i jak opisuje to powyższy chirurg:
capsa plumbea […] herbis odorata siccis plena – ołowiana trumna jest pełna [zapachu] suchych roślin
W XVII wiecznym Mediolanie balsamowanie wykonywało się według jednej z trzech procedur opracowanych przez Razesa – arabskiego lekarza i alchemika żyjącego na przełomie IX i X wieku.
- Po wstępnym wysuszeniu w soli ciało pokrywano rozproszonym w wodzie różanej aloesem, mirrą, gumą arabską, kalafonią i kamforą. Po wyjęciu organów wewnętrznych puste jamy ciała wypełniano aromatycznymi żywicami – kalafonią, olibanum, mastyką, styrakiem. W ostatnim kroku szczątki doczesne było pokrywane proszkiem, w skład którego wchodził tlenek ołowiu, glinki oraz przyprawy takie jak cynamon i goździki.
- W drugiej metodzie ciało wysuszano w soli, a jamy ciała wypełniano…zmielonym kuminem (kminem rzymskim)!
- W trzeciej metodzie po usunięciu organów wewnętrznych i opłukaniu spirytusem należało wypełnić jamę ciała watą oraz proszkiem składającym się z mirry, aloesu, gumy arabskiej, owoców cyprysu, gałki muszkatołowej, drewna sandałowca, drewna agarowego i kuminu. Naturalne otwory ciała wypełniało się gipsem i powyższymi surowcami – dzięki temu cadaver nie wysychał, a cera wydawała się „żywsza”.
Nowe czasy i nowe rozwiązania
Właściwie do drugiej połowy XX wieku nie istniały uniwersalne i powszechnie stosowane metody konserwacji zwłok. Zmienić chciał to miedzy innymi dr John Hunter (1754-1809) – szkocki lekarz wojskowy praktykujący na Jamajce. Według niego balsamowanie należało rozpocząć do 12h po śmierci (w lato) i do 24h w zimę. Najlepsze efekty miało się osiągać po 2-3 h. Pierwszą czynnością było wypełnienie naczyń krwionośnych mieszanina terpentyny weneckiej (otrzymywano ją z żywicy modrzewia europejskiego – Larix decidua; była importowana, jak można się domyśleć, z Francji) i siarczku rtęci (II).
Po pewnym czasie wyciągało się organy wewnętrzne i wyciskało płyny ustrojowe; puste jamy ciała wypełniało się mieszaniną kamfory, żywic oraz olejków eterycznych otrzymanych z rozmarynu i lawendy. Zwłoki zaszywało się i pokrywało olejkiem rozmarynowym. Według zapewnień tego lekarza ciało takie nigdy się nie starzeje.
Jeszcze prostszą metodę opracował pewien rosyjski lekarz – dr Wywodzoff. Był on zafascynowany nowo wyizolowanym związkiem pochodzącym z olejku eterycznego tymiankowego – tymolem (więcej o tymianku i tymolu pisałem tutaj). Ze względu na odkrycie, iż cząsteczka ta jest bardzo silnym antyseptykiem i środkiem konserwującym nie powinno dziwić, iż widział w niej środek służący do balsamowania doczesnych szczątków ludzkich. Najlepsze wyniki osiągał nastrzykując zwłoki przy pomocy mieszaniny tymolu, gliceryny i wody – przez wiele miesięcy ciało pozostawało elastycznie, miękkie, i co najważniejsze, nie były obserwowane ślady zepsucia.
Mogłoby się wydawać, iż sposoby te wyprą dotychczasowe metody. Nic bardziej mylnego. W XIX wieku nadal stosowano z pewnymi modyfikacjami kilkutysiącletnie technologie. Pewnym novum była maceracja szczątków ludzkich w roztworze czerwonego siarczku rtęci (II). Dzięki temu z trupiobladego koloru przebierały barwę różową. Jednak w końcowej fazie nadaj wypełniano je aromatycznymi przyprawami – rumiankiem (2 cz.), lawendą (2 cz.), miętą (4 cz.), szałwią (4 cz.) i pieprzem (4 cz.).
Galeria trucizn
Na koniec zapraszam do kontemplacji nad niektórymi starymi butelkami aptecznymi z mojej kolekcji, które służyły do przechowywania substancji, które niejednego wpędziły do grobu:
© Aleksander K. Smakosz
Zapraszam do obserwowania:
Wybrana bibliografia:
- Altmann,Mauritius. De cadaverum conditura dissertatio inauguralis medico-chirurgica. Typis Friedlaenderiansis, 1841
- Bartholinus, Thomas. Dispensatorium Hafniense. Joachimi Moltken, 1658
- Consilio Supremo Sanitatis. Pharmacopoeia Regni Poloniae. Varsoviae: In Typographia Juxta Novolipium Nro 646, 1817
- Coxe, John Redman. The Philadelphia Medical Dictionary: Containing a Concise Explanation of All Terms used in Medicine, Surgery, Pharmacy, Botany, Natural History, Chymistry and Materia Medica. Thomas Dobson, 1808
- Greenhill, Thomas. Nekrokedeia. Thomas Greenhill, 1705
- King, John. King’s American Dispensatory. Ohio Valley Company, 1898
- Stephenson, John., Churchill, James Morss., Burnett, Gilbert T. Medical Botany or, Illustrations and Descriptions of the Medicinal Plants. Vol II. John Churchill, 1835
- -The Edinburgh new dispensatory. Printed for Bell & Bradfute, 1830
- Wywodzoff. On A Method Of Embalming The Dead, By The Use Of Thymol. 1876
Jak dotąd najpiękniej zabalsamowane zwłoki, które widziałam, to Rosalia z katakumb w Palermo….
Tylko w tym wypadku balsamowano jej zwłoki przy pomocy formaliny, cyjanku, soli cynku, kwasu salicylowego i gliceryny. I zapewne jej skórę pokryto mieszaniną terpentyny i wosków.
Jak to się mawia w branży od czasu dr Huntera: trup nie cierpi zwłoki.
Nadzwyczaj trafne hasło!
Chciałabym kiedyś przeczytać książkę poświęconą takiej tematyce, takie abecadło mumifikacji, oczywiście nie do wykorzystania, ale ciekawej wiedzy. ?
Ciekawy pomysł, może kiedyś sam się za to zabiorę, bo temat naprawdę pasjonujący:)
Niezwykle ciekawe! ?
Tak prawdę powiedziawszy to te mumie powinny ładnie pachnieć, tyle przyjemnych przypraw do ich konserwacji użyto ?
Niestety po kilku tysiącach lat aromat ma prawo zniknąć. Ale w tych nowszych metodach np. z użyciem tymolu przyjemny zapach miał być zachowany przez wiele miesiecy czy lat.
Bardzo ciekawy post. Chętnie się dowiem jeszcze czegoś więcej na ten temat.
Dziękuję. Z pewnością nieraz ten temat jeszcze poruszę.
Zasady konserwacji zwłok poznałam na 3 roku studiów. Pani profesor opowiadała również o przyprawach do tego używanych. Miło było sobie przypomnieć.
Z pewnością to istotna część pracy archeologa.
Czyli przyprawy nie tylko do potrwa :)) ale fajna informacja
Ależ naturalnie. Tak na prawdę stosowanie surowców aromatycznych jako przypraw to wierzchołek góry lodowej?.
Temat bardzo ciekawy i chętnie przeczytałabym o tym więcej.
Z pewnością ten temat jeszcze poruszę, może też na jesień, może napiszę artykuł na ten temat do czasoposma. Jedno jest pewnie, nie zostawię go samego. ?